niedziela, 15 października 2017

Jesienny miś.

Za oknem prawdziwa jesień, feeria barw bijąca po oczach, zachwycająca w każdym calu. To niesamowite, jakie natura potrafi przybierać kolory. Jesień to zdecydowanie moja ukochana pora roku, niezmiennie zachwycam się widokami, a niektóre potrafią być naprawdę spektakularne. Żadna inna pora roku nie jest aż tak kolorowa, tak magiczna, ale też przypominająca o przemijaniu, o nadchodzących zmianach.

Ale zanim ta "złota polska jesień" nadeszła, był okres, kiedy lało codziennie. Nie narzekam, kocham deszcz. Jeśli o mnie chodzi, może padać codziennie :) Wtedy też znajduje się więcej czasu na swoje ulubione zajęcia. I ja też znalazłam chwilę, żeby udziergać takiego małego jesiennego misia.

Wzór urzekł mnie tak bardzo, że musiałam odtworzyć, zrobić takiego małego cudaczka do swojej kolekcji. Planowo miał być oczywiście brązowy, ale kto powiedział, że misie muszą być tylko brązowe? Są przecież czarne, białe, brunatne, szare, dwukolorowe... może być też i różowy ;) Koniecznie z szaliczkiem, który z pewnością umili mu zbliżający się zimowy sen :)








Pozdrawiam,

niedziela, 8 października 2017

Problemy z Facebookiem, małe wyjaśnienie i nowe dziergadełko.

Witajcie moi drodzy.

Na początek mam parę słów wyjaśnienia. Kilka miesięcy temu zostałam zmuszona do porzucenia mojej strony na Facebooku, ponieważ "szanowna" administracja postanowiła z jakiegoś powodu zablokować moje prywatne konto, a co się z tym wiąże, straciłam automatycznie dostęp do strony "Malinowe Włóczkowanie" i nie mogę jej uaktualniać. Teoretycznie mogłabym założyć nową stronę na FB, ale szczerze, nie mam do tego chęci ani motywacji. Nie miałam wcześniej tysięcy obserwatorów (a niecałe 200), ale miło mi się tę stronę prowadziło, cieszyła każda dołączająca osoba, każdy "like", każdy komentarz, czy chociaż wejście na stronę. Zaczynać od początku zwyczajnie mi się nie chce, tym bardziej, że nie ma gwarancji, że Facebook znów mnie z jakiegoś nieznanego powodu nie zablokuje i stracę kolejne miesiące pracy. Pozostanę więc może (póki co) na tym blogu.

W ostatnim czasie nie mam zbyt wielu wolnych chwil na szydełkowanie, powstają jedynie jakieś drobne projekty, które nie wymagają dużego nakładu pracy. Czas wolny ograniczony mam praktycznie do zera, a to ze względu na zmianę pracy, system zmianowy, a i w domu też zawsze coś ważniejszego jest do zrobienia. W momentach totalnego zmęczenia po prostu padam na twarz i śpię. Niewiele już pozostaje czasu do rozwijania swojego hobby :( Może zbliżające się długie, jesienne i zimowe wieczory coś w tym temacie zmienią, póki co, łapię każdą chwilę, żeby nie zapomnieć, jak w ogóle machać szydełkiem ;)

Dziś chciałam przedstawić małego szaraczka, śpiącego zająca. Słodki wzór, który z miejsca skradł moje serce. W zalewie różniastych lal i długouchych króliczków, wyróżniał się prostotą i niezwykłym urokiem. Wyszedł dość mały, spodziewałam się czegoś większego, ale to też dla mnie duży plus, bo gigantów nie miałabym gdzie składować ;) Chyba muszę powoli rozglądać się za kimś, kogo mogłabym moimi wytworami "uszczęśliwiać" ;)



Pozdrawiam serdecznie,


sobota, 3 czerwca 2017

Myszo-szczurek ;)

Chyba tak długiej przerwy na tej stronie jeszcze nie miałam... Ale to wszystko dlatego, że moje życie stanęło do góry nogami, bardzo wiele się dzieje, a jeśli kiedykolwiek wcześniej myślałam, że nie mam czasu, to bardzo grubo się myliłam... bo teraz mam go jeszcze mniej :O W dodatku doszła mi nauka, ważny egzamin przede mną, coś, czego nigdy bym się nie spodziewała, bo nauka i egzaminy to akurat ostatnie, co planowałam w moim życiu robić. W każdym razie, czas ograniczony do minimum, ale łapię każde 5-10 minut chociaż na kilka rzędów jakiejś robótki.
Wzorów tysiące, planów jeszcze więcej, ale kiedy znaleźć na to wolną chwilę? A wena do dziergania nie odpuszcza, chciałoby się tyle rzeczy jednocześnie robić...
No nic, odświeżając stronę, takiego myszo-szczurka wrzucam. W zamyśle była mysz, ale czy to w ogóle mysz przypomina? ;)
Włóczka - przedziwny melanż nie do ogarnięcia, kolory zmieniała dość nierównomiernie, przez co efekt wyszedł ciekawy. Tak, oprócz różowych elementów, całość robiona była jedną włóczką :) Dodam, że dość grubą, przez co gabaryty tej maskotki nieco mnie zaskoczyły..
A od kilku dni robię coś większego. Grubsza sprawa. Ale o tym następnym razem ;)
Pozdrawiam :)




poniedziałek, 1 maja 2017

Mini laleczka.

Jak tam majowy weekend? Odpoczywacie, czy pracujecie? :)
Szczerze mówiąc, mnie zaczęło już denerwować to trąbienie z każdej strony o długim weekendzie i grillach. Nie każdy ma ochotę wałkować się przed cuchnącym, kopcącym grillem i zalewać się przy skrzynce piwa, a media robią z tego wielkie halo, jakby od tego zależało nasze życie! Tak! Majowy weekend jest zdecydowanie przereklamowany. A przecież kiedyś "majówkę" obchodzono zupełnie inaczej...
Ja dziś trochę popracowałam, jutro i pojutrze też mam w planie pracować i, wbrew wszystkim i wszystkiemu, majówki nie spędzam na leniuchowaniu.
A tu podrzucam taką małą damę :) Nie lubi się chyba fotografować, bo za nic nie umiałam jej zrobić dobrego zdjęcia, a bardzo, bardzo chciałam ją dzisiaj pokazać :) Szukam dla niej dobrego imienia, może macie jakieś pomysły?
Pozdrawiam :)

niedziela, 23 kwietnia 2017

Laleczka.

Halo :)
Czy ktoś mnie jeszcze pamięta? :) Tak, zaniedbałam ostatnio tę stronę. Skończyłam pracę w jednym miejscu, zaczęłam robić coś zupełnie, zupełnie innego, a przejście było po prostu błyskawiczne, czasu nie mam na nic, nawet na złapanie oddechu. Dobrze, że chociaż ten szaleńczy okres przedświąteczny skończył się, bo zaczynałam zapominać, jak się nazywam.
Kolejny staż na horyzoncie, ale cóż, lepsze to, niż siedzenie bezczynne i zastanawianie się, czy mi się pracować chce, czy nie chce. A warunki mam fajne, praca fajna - słuchajcie, szyję! :) Nigdy nie sądziłam, że zrobię taki totalny odwrót od pracy biurowej i zacznę się przekwalifikowywać :) Z pracownika biurowego stałam się szwaczką! :D I ponoć całkiem nieźle mi idzie (tak słyszałam, nie mnie to oceniać). Najważniejsze, że mi się to podoba. Co będzie dalej, tego nie wiem.
Mało ostatnio szydełkuję, bo po prostu nie mam kiedy, ale jak już uporządkuję jakoś ten swój plan dnia, to myślę, że i na to, co kocham, znajdę więcej czasu.
A dziś lala, której jeszcze nie miałam okazji tu pokazywać, a która akurat nadaje się na odświeżenie strony, jak również idealnie wkomponowuje się w zimową aurę, którą ja mam za oknem. Kto widział zdjęcia na prywatnym profilu, ten wie.
Ach, nie mam bladego pojęcia, gdzie ona zagubiła szalik. Może pofrunął gdzieś wraz z zimową zadymką... ;)
Pozdrawiam :)

(wzór od kikalite)


niedziela, 26 marca 2017

Kocie historie.

Dziś powstał taki kot :) Tłuścioszek z niego i leniwiec, zupełnie jak ja ;)
To kolejny zaliczony rosyjski wzór, a kiedyś myślałam, że tego języka nigdy nie ruszę.
Miłego wieczoru :)





niedziela, 12 marca 2017

niedziela, 5 marca 2017

Mini torebka.

I znowu odmiana :) Był już decoupage, a teraz czas na szycie ;)
Coraz bardziej poznaję się z moim Łucznikiem, chyba nawet moim rówieśnikiem! Wprawdzie nie ma tysiąca wypasionych opcji i ściegów, ale fantastycznie daje radę i nikomu bym go nie oddała <3
Wracając do szycia - strasznie nudzi mnie zabawa z prostymi pierdołami typu poszewka czy inny banał, więc na pierwszy ogień poszła torba formatu A4, jak się dowiedziałam później, dla poziomu zaawansowanego :D Siedziałam nad nią cały dzień, ale uszyłam!
Jednak to nie ją dziś chciałam pokazać, a mini-torebkę, która powstała na potrzeby chwili, ponieważ stara po prostu się wczoraj... rozerwała ;) A lubię mieć takie maleństwo w pogotowiu, gdy muszę wypaść z domu dosłownie na chwilę i nie mam gdzie włożyć telefonu i dokumentów.
Nie jestem z niej do końca zadowolona, liczyłam na format minimum A5, ale wyszła tak mała, że mam problem z włożeniem do niej portfela (jest długi) :/ Chyba czeka mnie więc jeszcze jedno szycie.

Ostatnie zdjęcie to takie próbki szyciowe, woreczki na drobiazgi :)
Nie są to idealne uszytki, wiem, ale nie od razu Rzym zbudowano i mam nadzieję, że z każdym kolejnym będę nabierać wprawy. Póki co, cieszę się początkami :)
Pozdrawiam :)






niedziela, 26 lutego 2017

wtorek, 14 lutego 2017

Segregator decoupage.

A teraz coś totalnie innego niż do tej pory :)
Od jakiegoś czasu strasznie nosi mnie do próbowania zupełnie nowych technik. Decoupage fascynuje mnie od dawna, ale zawsze brakowało odwagi do zrobienia czegokolwiek, zawsze wydawało mi się to totalnym kosmosem i tylko dla osób uzdolnionych plastycznie. Ośmieliłam się jednak i oto efekt - moja przeróbka zwykłego, tekturowego segregatora. Teraz jakoś bardziej mi się podoba ;)
Myślę, że jak na początki nie wyszło tak źle. Pomysł kompletnie nie mój, a ze strony inspirello.pl Najbardziej chyba podobała mi się zabawa z postarzaniem - spękania i zabrudzenia :) Takie moje klimaty ;)
Na pewno to nie moja ostatnia przygoda z metodą decoupage. Jednak w tej chwili randkuję coraz poważniej z maszyną do szycia i baaardzo mi się to podoba :)
Pozdrawiam :)